Polskie znaczy lepsze?
Pewne branże opierają się jednak panującemu trendowi i nazwy na nich dominujące jak czas pokazuje dobrze się sprawdzając. Znanych jest przecież wiele produktów, które w swej nazwie
odzwierciedlają miejsce pochodzenia jak chociażby masło ostrołęckie, olej kujawski, pierniki toruńskie, pasztet podlaski, majonez kielecki. Warto też wspomnieć szeroki wybór wód
mineralnych, których nazwy odbiegają od zachodnich naleciałości - Muszynianka, Ciskowianka, Słotwinka, Nałęczowianka. Podobnych przykładów, w których przewija się rodzimy
charakter nazw można mnożyć bez liku. Najbardziej znane na rynku wódki - Żubrówka, Wyborowa czy Polonez odzwierciedlają typowo polskie skojarzenia. Smakołyki takie jak Katarzynki,
Raczki, Kukułki czy Pawełki kusza nas swoją słodką zawartością, a przecież ich nazwy są typowo polskie. Jak widać rynek spożywczy nie dał się zdominować tendencji panującej
w większości innych branż. Czemu tak się stało? Czyżby jego specyfika była inna niż pozostałych?
Zdrowe bo polskie
Zjawisko to można tłumaczyć kilkoma względami. Po pierwsze polska żywność jest postrzegana jako zdrowsza. W porównaniu do zagranicznej uważanej często za sztucznie modyfikowaną
polskie towary śmiało konkurują o miano smaczniejszych i bardziej naturalnych. Wielu konsumentów mimo, iż zdaje sobie sprawę o wyższej jakości produktów przemysłowych
pochodzących z zagranicy, o tyle jeśli chodzi o produkty spożywcze wybierają rodzime towary. Oczywiście nie można nie zauważyć, iż istnieją produkty takie jak sery, makarony czy wina,
których promowanie na rynku będzie korzystniejsze, gdy odwołamy się do skojarzeń z krajami, które zostały rozsławione jako znawcy w ich produkcji lub delektowaniu się. Jednak
w większości przypadków zastosowanie komunikatu, że jest to produkt polskiego pochodzenia przyniesie zapewne korzystniejsze rezultaty.
Jak trafić do klienta?
Produkty spożywcze są rodzajem towaru, który trafia o bardzo szerokiego grona odbiorców. Profilowanie tej grupy, tak by nazwa trafiła do konkretnego rodzaju klienta jest mało
prawdopodobne, gdyż różnorodność odbiorców jest zbyt duża. W tej sytuacji najrozsądniej jest zastosować polskie słowa w nazwie produktów unikając tym samym sytuacji, gdy nazwa
obcojęzyczna jest zupełnie niezrozumiała dla odbiorcy. Niezrozumiała z różnych względów, czy to nieznajomości języka czy błędnych skojarzeń. Dlatego warto skutecznie zaplanować
przekaz tak by był czytelny, a użycie polskiej nazwy nadajecie do tego wyśmienicie.
Można również skorzystać z zasobów językowych obcego słownika, ale należy w takim wypadku skupić się na wyborze słów jak najprostszych, które dają się łatwo wymówić i pozwolą
zbudować pożądane skojarzenia. Przykładem jest chociażby Kinder Bueno czy Delice, które dość łatwo zapadają w pamięć i nie sprawiają kłopotu z prawidłowym wymówieniem.
Kojarzą się z delicją, czymś dobrym i dla dzieci, a tym samym budują raczej pozytywne skojarzenia. Jednak w porównaniu z nazwą konkurentów jak Łakotki czy Smakija lub Bajeczne
przegrywają.
|