www.elfin.pl
portal finansowy


5 maja 2024

Pomysł na nazwę


Coraz częściej obcy język "zakrada" się do naszego słownika przenikają nie tylko warstwę potocznej mowy, ale wkradając się również do innych sfer. Nawet rodzime firmy przyjmują obcobrzmiące nazwy, a wśród produktów królujących w sklepach można znaleźć nazwy zapożyczone z kilku języków. Cel jest jeden - zainteresować klienta, zwrócić jego uwagę, przyciągnąć do siebie na możliwie jak najdłuższy okres czasu. Czy można przypuszczać zatem, że trend ten spowoduje zniknięcie polskich nazw z rynku? Czyżby język obcy sprzedawał się lepiej? Poniekąd stwierdzenie to jest prawdziwe. Niejednokrotnie bowiem produkt wprowadzany jest na kilka rynków w różnych częściach świata, a nadanie mu nazwy zaczerpniętej z najpopularniejszych języków jest zabiegiem dość wygodnym. W dodatku w naszej świadomości istnieją pewne skojarzenia związane z danym krajem i produktami z niego pochodzącymi. Jeśli myślimy o Francji to zapewne przywołujemy w pamięci wina, sery czy perfumy, a Szkocja kojarzył nam się z whisky.

Zagraniczny luksus, magia zachodu?
Nie bez znaczenia jest fakt funkcjonowania naszego rynku przez wiele lat pod odgórnymi sterami, które doprowadziły do zachłyśnięcia się zachodnimi produktami. Pustki w sklepach lub wybrakowany towar przegrywały z kretesem na korzyść wymarzonych produktów dostępnych w Peweksie. Nic dziwnego zatem, że w świadomości polskiego społeczeństwa dość głęboko zakorzeniło się przekonanie o wyższości towarów zagranicznych nad polskimi. Luksus, na który nie każdy wówczas mógł sobie pozwolić w momencie uwolnienia rynku stał się nagle na wyciągnięcie ręki. Zniknęły wszelkie bariery w dostępności upragnionych produktów w sklepach, co spowodowało wzrost sprzedaży zachodnich towarów, a w konsekwencji spadek popytu na krajowe dobra. Szansa, jaką stwarzała nowa sytuacja rynkowa dość szybko wykorzystana została przez wiele firm, które obrały taktykę związaną z podszywaniem się pod zachodnich producentów. Co poniektóre firmy zdecydowały się na zmianę nazwy, inne nadawały swoim produktom obco brzmiące nazwy. Oczywiście w niektórych przypadkach decyzje te były podyktowane planami ekspansji na inne kraje. Reszta postawiła na magię zachodu, która miała wpłynąć na wyobraźnię konsumenta.

Cudze chwalicie swego nie znacie?
Mimo, iż czasy nadmiernego zachwytu zagranicznymi produktami mamy już za sobą to jednak w świadomości wielu osób nadal panuje przekonanie o kiepskiej jakości rodzimych produktów. Stąd też dość często firmy chcą odciąć się od polskich słów, nazw lub skojarzeń. Jednak czy warto? Może lepiej postawić na promowanie tradycji, nawiązanie do kultury i polskich symboli. Na poparcie tej tezy warto przytoczyć kilka przykładów wielu tradycyjnych polskich marek, które mimo przejęcia co poniektórych z nich przez zagraniczne koncerny utrzymały swoja nazwę. Dlaczego? Ponieważ ich pozycja, zaufanie i lojalności jaką cieszyły się wśród konsumentów były na wagę złota. Marki takie jak Wedel, Goplana, Tymbark, Hellena czy Tyskie zdobyły i ugruntowały swoją dobrą opinię wśród klientów więc błędem byłoby zaprzepaścić taki kapitał.

Polskie znaczy lepsze?
Pewne branże opierają się jednak panującemu trendowi i nazwy na nich dominujące jak czas pokazuje dobrze się sprawdzając. Znanych jest przecież wiele produktów, które w swej nazwie odzwierciedlają miejsce pochodzenia jak chociażby masło ostrołęckie, olej kujawski, pierniki toruńskie, pasztet podlaski, majonez kielecki. Warto też wspomnieć szeroki wybór wód mineralnych, których nazwy odbiegają od zachodnich naleciałości - Muszynianka, Ciskowianka, Słotwinka, Nałęczowianka. Podobnych przykładów, w których przewija się rodzimy charakter nazw można mnożyć bez liku. Najbardziej znane na rynku wódki - Żubrówka, Wyborowa czy Polonez odzwierciedlają typowo polskie skojarzenia. Smakołyki takie jak Katarzynki, Raczki, Kukułki czy Pawełki kusza nas swoją słodką zawartością, a przecież ich nazwy są typowo polskie. Jak widać rynek spożywczy nie dał się zdominować tendencji panującej w większości innych branż. Czemu tak się stało? Czyżby jego specyfika była inna niż pozostałych?

Zdrowe bo polskie
Zjawisko to można tłumaczyć kilkoma względami. Po pierwsze polska żywność jest postrzegana jako zdrowsza. W porównaniu do zagranicznej uważanej często za sztucznie modyfikowaną polskie towary śmiało konkurują o miano smaczniejszych i bardziej naturalnych. Wielu konsumentów mimo, iż zdaje sobie sprawę o wyższej jakości produktów przemysłowych pochodzących z zagranicy, o tyle jeśli chodzi o produkty spożywcze wybierają rodzime towary. Oczywiście nie można nie zauważyć, iż istnieją produkty takie jak sery, makarony czy wina, których promowanie na rynku będzie korzystniejsze, gdy odwołamy się do skojarzeń z krajami, które zostały rozsławione jako znawcy w ich produkcji lub delektowaniu się. Jednak w większości przypadków zastosowanie komunikatu, że jest to produkt polskiego pochodzenia przyniesie zapewne korzystniejsze rezultaty.

Jak trafić do klienta?
Produkty spożywcze są rodzajem towaru, który trafia o bardzo szerokiego grona odbiorców. Profilowanie tej grupy, tak by nazwa trafiła do konkretnego rodzaju klienta jest mało prawdopodobne, gdyż różnorodność odbiorców jest zbyt duża. W tej sytuacji najrozsądniej jest zastosować polskie słowa w nazwie produktów unikając tym samym sytuacji, gdy nazwa obcojęzyczna jest zupełnie niezrozumiała dla odbiorcy. Niezrozumiała z różnych względów, czy to nieznajomości języka czy błędnych skojarzeń. Dlatego warto skutecznie zaplanować przekaz tak by był czytelny, a użycie polskiej nazwy nadajecie do tego wyśmienicie.
Można również skorzystać z zasobów językowych obcego słownika, ale należy w takim wypadku skupić się na wyborze słów jak najprostszych, które dają się łatwo wymówić i pozwolą zbudować pożądane skojarzenia. Przykładem jest chociażby Kinder Bueno czy Delice, które dość łatwo zapadają w pamięć i nie sprawiają kłopotu z prawidłowym wymówieniem. Kojarzą się z delicją, czymś dobrym i dla dzieci, a tym samym budują raczej pozytywne skojarzenia. Jednak w porównaniu z nazwą konkurentów jak Łakotki czy Smakija lub Bajeczne przegrywają.

Budowanie wizerunku
Jak pokazuje praktyka polskie nazwy dobrze się sprawdzają na rynku krajowym, są rozpoznawane i dominują. Ale czy na rynkach zagranicznych można się spodziewać takiego powodzenia ? Czy możliwe jest by rodzima nazwa przyjęła się na zachodzie? Z pewnością jak pokazuje praktyka takie działania udają się w przypadku niektórych wyrobów. Muszą one jednak kojarzyć się z Polską. W tym celu potrzebne jest wykreowanie naszego wizerunku jako producenta zdrowej żywności produkowanej z naturalnych surowców, a nie sztucznie modyfikowanej. Przewagę rynkowa już posiadamy bowiem w obecnych czasach gdzie popyt na produkty ekologiczne jest bardzo duży, istnienie w naszej gospodarce małych tradycyjnych gospodarstw daje nam spore atuty. Jednak abyśmy zasłynęli na innych rynkach potrzebna jest budowa naszej pozycji jako producenta wyrobów innych niż alkoholowe, z których słyniemy za granicą. Te bowiem owszem cieszą się powodzeniem szczególnie gdy nawiązują do postaci historycznych znanych na świecie jak Sobieski czy Chopen, jednak to za mało. Aby zaistnieć poza granicami ojczystego języka potrzeba wysiłku, by sprzedać nie tylko produkt, ale także skojarzenia z nim związane tym samym budując wizerunek Polski na świecie. Edyta Bogusz żródło" ANAGRAM.

ANAGRAM to zespół specjalistów, projektujących nazwy i symbole dla firm i produktów. Jest liderem w kreowaniu nazw: wyróżniających firmę i produkt na rynku, dopasowanych do potrzeb biznesu i zabezpieczonych przed podrabianiem przez konkurentów.


--------------------------------------------------------
Copyright © 2000-2024 Elfin Sp. z o.o.